Od dobrych kilku lat od czasu do czasu w mediach powracają pytania w stylu: czy to koniec ery influencerów? Czy nadchodzi zmierzch influencer marketingu w takiej a takiej niszy? Po ostatnich wydarzeniach, które wstrząsnęły polską blogosferą, temat znów się pojawia – a razem z nim pytanie, czy poważne nadszarpnięcie zaufania marek do influencerów, z jakim mamy teraz do czynienia, trwale wpłynie na branżę.
Czy więc nadchodzi koniec influencer marketingu w Polsce?
Nie.
W grę wchodzą zbyt duże pieniądze, żeby nagle cały ten rynek zniknął. Ale prawdopodobnie nadchodzą (bardzo spóźnione, ale i równie bardzo potrzebne) zmiany. Czego więc możemy się spodziewać?
Przede wszystkim, lepszej selekcji i weryfikacji.
Można by pomyśleć, że w interesie marki jest prześwietlenie influencera przynajmniej na tyle, by sprawdzić, czy prezentowane przez niego wartości i publikowane materiały nie godzą bezpośrednio w wartości, z jakimi marka chce być utożsamiana. To podstawowa zasada biznesu, PR-u i zdrowego rozsądku: nie przyklejać się do osób i firm, z którymi powiązania mogą ci zaszkodzić.
I oczywiście wiele marek tak robi, poważnie traktując swój wizerunek. Ale jak pokazują ostatnie wydarzenia, część firm wciąż jeszcze nie opanowała tej zasady. Albo przymykała na nią oko, licząc potencjalne zyski i patrząc tylko na zasięgi i możliwości ich cynicznego zmonetyzowania.
A teraz niektóre z tych firm liczą straty i muszą uprawiać damage control.
Tego, że któryś konkretny twórca zostanie oskarżony o przestępstwo, być może nie dało się przewidzieć. Ale na pewno dało się zauważyć, że produkty skierowane do dzieci są firmowane przez osoby tworzące treści nieodpowiednie dla tej grupy wiekowej. I przewidzieć, że kiedyś odbije się to marce czkawką. Jeśli więc Pandora Gate czegoś nauczy marki współpracujące z influencerami, to przede wszystkim lepszej weryfikacji tego, z kim robią biznes.
Prawdopodobnie więc możemy się spodziewać, że więcej marek będzie uważniej dobierać twórców do współprac i częściej uwzględniać przy tym prezentowane przez nich wartości, ich reputację i przekaz płynący z ich publikacji – oraz to, czy jest to przekaz odpowiedni dla grupy docelowej, do której się zwracają.
Druga sprawa: wycofanie pieniędzy z patoinfluencerki.
Wydaje się, że naturalną konsekwencją lepszej weryfikacji powinien być odpływ marek i ich pieniędzy od najbardziej kontrowersyjnych influencerów i osób publikujących w social mediach szkodliwe społecznie treści, zwłaszcza te skierowane do najmłodszej widowni.
Patoinfluencerzy nadal pewnie będą zarabiać na donacjach czy wyświetleniach reklam, ale całkiem możliwe, że w najbliższym czasie współprace marketingowe przeniosą się jednak w bezpieczniejsze rejony, a marki w trosce o swój własny wizerunek oprócz zasięgów bardziej niż dotychczas docenią też merytoryczną wartość.
Wygląda więc na to, że w branży otwiera się nowe okienko możliwości dla twórców publikujących wartościowe materiały.
Co to oznacza dla ciebie?
- To czas, by przyjrzeć się temu, jakie wartości niosą ze sobą twoje publikacje!
- Warto przygotować się na nowe możliwości współpracy: opracować profesjonalną ofertę, ułatwić potencjalnym sponsorom kontakt i wyraźnie zaznaczyć gotowość do współpracy na swojej stronie czy w opisie w social mediach, a może nawet wykazać się inicjatywą i dać się zauważyć, rejestrując się na portalach branżowych!